Czy
chcesz, czy chcesz
Pod drzewem skryć się też?
W naszyjniku ze sznura u boku mego nie czekaj pomocy.
Dziwnie już tutaj bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy.
Pod drzewem skryć się też?
W naszyjniku ze sznura u boku mego nie czekaj pomocy.
Dziwnie już tutaj bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy.
Suzanne
Collins
Stałam przez zniszczonym i
obskurnym budynkiem, całym wymazanym graffiti. Większa część okien była
powybijana, a fragment dachu urwany. Tak naprawdę jednak, to wszystko było
podpuchą. Pod powierzchnią ziemi odbywały się walki na żywo, gdzie nie
obowiązują żadne zasady. Dowiedziałam się o tej miejscówce dzięki pewnemu,
miłemu panu, który próbował mnie okraść. Oczywiście nie skończyło się to dla
niego dobrze. Otworzyłam spróchniałe drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Praktycznie pusto. Nic, oprócz kartonów porozstawianych po całej budowli.
Weszłam do kolejnego pokoju, a tam czekała na mnie winda. Trochę się dziwiłam,
że nie ma ochrony. Może po prostu tylko poinformowani mają odwagę tu
przychodzić. To miejsce lada moment może się w
końcu rozpaść. Wcisnęłam przycisk na windzie i zaczekałam aż nadjedzie
na moje piętro. Nie trwało to zbyt długo i już po chwili jechałam na poziom
minus jeden. Z sekundy na sekundę słyszałam coraz to głośniejsze krzyki,
dopingi. Drzwi windy się otworzyły, a moim oczom ukazała się wielka, metalowa
klatka. W niej walczyło dwoje mężczyzn, a na około stali ludzie, podając między
sobą pieniądze, zakładali się. Na końcu pomieszczenia stał nieduży stół, a za
nim wytatuowana i wykolczykowana kobieta z bardzo efektownym makijażem.
Skierowałam się w jej stronę, a on podniosła na mnie wzrok, po czym znów zajęła
się malowaniem paznokci. Czułam wstrętny smród lakieru, jakim pokrywała pazury.
-Chcę wziąć udział w walce –
oznajmiłam. Potrzebowałam kasy, a to był dość łatwy zarobek.
-Wybacz mała, ale znalazłaś
się w nieodpowiedniej budzie. Przedszkole było dwie przecznice temu.
-Chyba wyraziłam się jasno? –
powiedziałam już dużo ostrzejszym tonem – Chcę wziąć udział w walce. Za
najwyższą stawkę – kobieta ponownie podniosła wzrok i ze zrezygnowaniem
przerwała wykonywana czynność. Wyjęła z szuflady biurka notes i sprawdziła coś
w nim.
-Najwyższa stawka powiadasz? W
takim razie będziesz walczyć z naszym mistrzem. Pięć patoli za wygraną walkę.
Ale uprzedzam, nie ponosimy odpowiedzialności za wyrządzone przez niego
krzywdy.
-Dam sobie radę.
-Powodzenia – rzekła niemalże
obrażająco – Kiedy skończy się obecna walka, wchodzisz.
Bez słowa zaczęłam iść w
stronę klatki. Dwóch mężczyzn w środku nadal się naparzało, jeśli można to tak
nazwać. Dosyć duży i masywny facet z wytatuowanym smokiem na plecach dostawał w
ciery od niższego od niego i mogłoby się wydawać słabszego chłopaka. Miał
jakieś…sama nie wiem, dwadzieścia pięć lat. Czarne i mokre od potu włosy
opadały mu na zmarszczone gniewnie czoło. Brązowe oczy patrzały na wroga z
nienawiścią. Miał na sobie czarne, obcisłe spodnie, bluzkę z krótkim rękawem w
tym samym kolorze, oraz wojskowe buty. Z łatwością okładał drugiego pięściami i
widać było, że sprawiało to mu przyjemność. Powali mężczyznę na ziemię i
skoczył na jego brzuch, a ten zawył z bólu. Potem się już nie podniósł.
Pracownicy klubu wynieśli go na zewnątrz, a zwycięzca czekał na kolejnego
przeciwnika. Czekał na mnie. Ściągnęłam bluzę i rzuciłam ją na ziemię. Weszłam
przez otwarte drzwi klatki i stanęłam na przeciw czarnowłosego.
-Zgubiłaś się dziewczynko? –
zadrwił ze mnie – Nie mam ochoty okładać małolaty.
-Dla mnie lepiej. Szybciej
zdobędę kasę za pokonanie cię – zaśmiał się i przybrał pozycję do walki.
-Zaczynajmy więc.
-Jak sobie życzysz.
Usłyszałam głośny dzwonek, a
zaraz później mężczyzna zaatakował. Spróbował uderzyć mnie w twarz, ale z
łatwością zrobiłam unik. Kilka kolejnych cisów także zdołałam uniknąć, każdy
innym sposobem. Przeciwnik ruszał się coraz szybciej, ale nie był dla mnie
problemem. W końcu złapałam jego rękę, zawiesiłam się na jego czyi i powaliłam
na ziemię. Trochę go poddusiłam, ale złapał mnie za włosy i zmusił do
uwolnienia go. Podnieśliśmy się z ziemi, a on niespodziewanie kopnął mnie w
brzuch. Cofnęłam się o krok, ale nie zamierzałam odpuszczać. Podskoczyłam,
złapałam się sufitu klatki i kopnęłam go w klatkę piersiową. Później bardzo szybko
stanęłam na nogach i kilka razy przyłożyłam mu w twarz, po czym kopnęłam z pół
obrotu w policzek. Facet zatoczył koło i zatrzymał się na ścianie klatki. Chyba
go trochę zdenerwowałam. W napadzie furii rzucił się na mnie przygniatając do
ziemi. Chwycił mnie za szyję i zaczął dusić. Na marne starałam się go
odepchnąć. Wreszcie udało mi się walnąć go nogami w brzuch i zrzucić z siebie.
Znów stanęliśmy na nogi. Przeciwnik spróbował mnie uderzyć z pięści, ale
przeskoczyłam nad nim i wskoczyłam na jego plecy, trzymając się czarnych
włosów. Zaczął się szamotać i uderzył plecami, a raczej mną o klatkę. Byłam
zmuszona z niego zeskoczyć. Nim zdążyłam się zorientować jego pięść spotkała
się z moim nosem. Cofnęłam się o krok i złapałam za obolałą kość nosową. Poczułam
wypływającą z dziurki, gorącą krew. Tego było już za wiele. Podbiegłam do niego
i prześlizgnęłam się pomiędzy nogami. Wstałam, odbiłam się od ściany, a kiedy
mężczyzna się odwracał walnęłam go w głowę obiema pięściami. Przechylił się do
przodu, a ja kopnęłam go w podbródek. Oparł się o ścianę i zaczął go
rozmasowywać, ale ja nie miałam zamiaru mu odpuszczać. Podbiegłam do niego i
złapałam za gardło. Miałam zamiar użyć na nim mojej mocy. To, co zobaczyłam
przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Widziałam go, związanego, w czerwonym
kostiumie z „R” na piesi. To był on, ale wydawał się młodszy. Naprzeciw niego
stał wysoki i chudy mężczyzna o trupiobladej skórze, zielonych ochach i
włosach, a także zabójczym uśmiechu. Joker. Zaczął okładać chłopaka łomem, kopać
go i bić, aż do nieprzytomności. Potem wyszedł, a jego ofiara próbowała jakoś
wydostać się z budynku. Następnie zobaczyłam wybuch i poczułam coś dziwnego.
Miałam wrażenie, że coś mnie pali od środka. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś
podobnego. Przestraszona puściłam mężczyznę. Miał szeroko otwarte oczy
wpatrzone we mnie i uchylone usta. Wciąż opierał się o ścianę. Chciałam to jak
najszybciej zakończyć, więc uderzyłam go jak najmocniej w głowę i tym samym
znokautowałam.
Ponownie otarłam krew z
twarzy, a następnie opuściłam klatkę. Na sali panowała cisza. Każdy przyglądał
mi się z niedowierzaniem. Zgarnęłam z podłogi kurtkę i założyłam ją na siebie.
Potem odebrałam moją nagrodę i jak najszybciej opuściłam klub. Chciałam wrócić
do mieszkania i dokładnie przemyśleć to, co się stało. Czy ja poczułam jego
ból? Sama nie wiem. To przecież niemożliwe. Od lat nie ujawniły mi się żadne
nowe zdolności. Potrafię przewidzieć czyjąś śmierć, wejrzeć w jego największe
lęki, sprawić mu ból, ale nie odczuwać cudze cierpienie.
Dochodziłam już do
mieszkania, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się i już miałam chwycić
za nóż, ale zobaczyłam tego mężczyznę z klubu. Czego jeszcze ode mnie chciał?
Chyba nie rewanżu?
-Śledzisz mnie?
-Gdybym cię śledził, nie
wiedziałabyś o tym – czarnowłosy złapał mnie za nadgarstek i przygwoździł do
ściany. Przygniótł mnie swoim ciężarem i uniemożliwił ucieczkę – Co mi
zrobiłaś? Gadaj!
-O czym ty w ogóle mówisz?
Coś ci się chyba przywidziało – starałam się go oszukać.
-Daruj sobie, umiem rozpoznać
kłamcę, nawet tak dobrego jak ty. To ty obudziłaś we mnie to wspomnienie,
przyznaj się.
-Nie mam zamiaru ci się
tłumaczyć.
-Ale nie masz wyboru –
mężczyzna wyciągnął zza pasa spodni pistolet i przystawił mi go do głowy –
Jeśli chcesz zachować głowę, lepiej zacznij gadać.
-Spokojnie, co tak nerwowo?
Jeszcze ci żyłka pęknie – nie chciałam mieć rozwalonej głowy, więc postanowiłam
powiedzieć mu prawdę. I tak uzna mnie za wariatkę - Pewnie mi nie uwierzysz,
ale mam pewien dar. Dzięki niemu jestem w stanie przewidzieć czyjąś śmierć,
albo pokazać komuś jego największy lęk. Tak chciałam zrobić z tobą, ale chyba
coś mi nie wyszło, bo w mojej wizji byłeś o wiele młodszy – jego brązowe oczy otworzyły się szerzej, uchylił lekko usta. Wziął głęboki wdech, a następnie schował broń za spodnie.
Przyglądał mi się z zaciekawieniem i w końcu zrozumiałam, że on mi wierzy.
-Nie jesteś pierwszą osobą w
moim życiu, która posiada magiczne zdolności, uwierz mi. Sam miałem styczność z
mistyczną siłą.
-Chwila, moment. Po pierwsze,
nie wiem, czy są magiczne. A po drugie, z jaką mistyczną siłą? – mężczyzna
uśmiechnął się wrednie.
-Nie mam zamiaru ci się
tłumaczyć – no nie, wykorzystał mój własny tekst. Nie ładnie!
-Spoko, nie zależy mi –
skłamałam – Mogę w końcu iść do domu?
-Jeśli tylko chcesz, ale mogę
mieć dla ciebie propozycję – skrzyżowałam ręce na piersi.
-Niby jaką?
-Widzę, że nie mieszkasz w
zbyt bogatej dzielnicy.
-No co ty nie powiesz
Sherlocku.
-Mogłabyś zostać u mnie.
Dołożyłabyś się do czynszu.
-Coś czuję, że zaraz padnie
słowo „ale”.
-Ale pomożesz mi kogoś
znaleźć, a następnie zabić – no, no, tego ostatniego się nie spodziewałam.
-Ostro pogrywasz. Mogę
wiedzieć kim jest nasz „szczęściarz?
-Jeszcze nie, ale przysięgam,
zasługuje na najwyższą karę.
-Skąd wiesz, że jestem w
stanie zabić człowieka?
-Na aniołka to ty nie
wyglądasz. Nóż schowany w bucie jest prawie niezauważalny. Znalazłaś
mieszkanie, do którego nikt nie zagląda, by przypadkiem nie zostać rozpoznaną. Twoje
umiejętności, nawet włosy i zachowanie wskazują na jedno – czarnowłosy zbliżył
się do mnie – Pracujesz dla Ligii Zabójców.
-Mała poprawka. Pracowałam.
Odeszłam. Co nie zmienia faktu, że masz rację – teraz ja także miałam pewność
kim jest – Zaskoczyło mnie, że „Cudowny Chłopiec” został „Niegrzecznym
Chłopcem” – zmierzył mnie wzrokiem – Nie martw się, nikomu nie wyjawię twojego
małego sekretu.
-Czyli mogę stwierdzić, że
zgadzasz się na moją propozycję?
-Na to wygląda.
-Świetnie. Mogę wiedzieć, jak
masz na imię?
-Luna. A ty?
-Jason. Jestem Jason Todd.
JASON!!!!!!!!!!!!!!!! :) Wstawisz Megan, Richarda, Kori i Damiana a będę najszczęśliwszą dziewczyną na świecie!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTak apropo rozdziału to bardzo interesujący gdy tylko przeczytałam czarne włosy i brązowe oczy to wręcz od razu wiedziałam, że to on (Jason) :) Mój ulubiony Robin to oczywiście Richard :). Na drugim miejscu jest Damian, o którym już coś zdążyłaś napisać więc mam nadzieję, że wkrótce pojawi się w twoim opowiadaniu jako Robin oczywiście z Batmanem:) Ciekawe w jakich okolicznościach się spotkają? (Damian i Luna) Może ona coś przeskrobie i spotka się z Batkiem i Robinem (Damianem) :) Życzę dużo weny i czekam na nexta
:)
~Suzia
Kocham Jason'a moim calutkim czarnym serduszkiem ❤❤❤
OdpowiedzUsuń