wtorek, 27 grudnia 2016

Rozdział XXIV - Wolna, niczym ptak


Za wszelką cenę chciała być kimś innym. Tylko nie bardzo wiedziała kim?

Łukasz Gołębiewski


Rzadko kiedy się do kogoś przywiązuję. W końcu ludzie przychodzą i odchodzą i tak w kółko. Dlaczego więc mam nawiązać z kimś bliski kontakt jedynie po to, by następnie go przerwać? Jest jednak kilka osób, które są mi bliższe niż ktokolwiek inny. Ludzie, których mogę nazwać rodziną. Jedną z takich osób jest na przykład Alfred. Nawet przed moja „śmiercią” był mi ojcem bardziej niż Bruce, zawsze pomagał i pocieszał, gdy coś szło nie tak. Nieważne co by się stało, Alfred zawsze będzie miał miejsce w moim sercu. Podobnie jest z Megan. Nawet kiedy mnie denerwuje swoimi docinkami i ripostami (których tak prawdę mówiąc nauczyła się ode mnie), czy kiedy kłócimy się o jakąś drobnostkę, przez co ostatecznie rozstajemy się i nie rozmawiamy przez jakiś czas. Ale zawsze do siebie wracamy. Choćby nie wiem co.

sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Cześć wszystkim :-) Wiem, wiem, powinnam dodać ten post rano, a wręcz wczoraj wieczorem, ale ostatnimi czasy z niczym się nie wyrabiam :-( Mimo wszystko chciałam życzyć Wam wszystkim spokojnych, ale i wesołych świąt oraz szampańskiej zabawy sylwestrowej :-) Niech w przyszłym roku czekają Was same sukcesy, niech nauczyciele w szkołach nie będą dla Was tacy ostrzy, ale przede wszystkim, niech przyszły rok będzie właśnie tym rokiem, w którym spełnią się Wasze najskrytsze marzenia :-) Tego życzę Wam, jak i sobie samej :-) Nie zapominajmy, że jesteśmy wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju i przeznaczeni do wielkich czynów :-) I dla koleżanek - pisarek, żeby wena nigdy Was nie opuściła ;-)
ps. Co do zaległego rozdziału to niestety, ale musicie jeszcze trochę zaczekać :-( Zaczynałam go już chyba z dziesięć razy i nie chcę pisać go na siłę. 
Jeszcze raz Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku ;-)
Pozdrawiam :D
***Niki***

sobota, 3 grudnia 2016

Rozdział XXIII - Zakończyć, jak należy


Ale jeśli się kogoś kocha, to chyba nie powinno się odpuszczać.

Jojo Moyes



Kiedy rano otworzyłam oczy, znajdowałam się sama w wielkim łóżku z baldachimem, przykryta delikatną, miłą w dotyku jedwabną pościelą. Powoli przeszłam do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Lincolna, jednak nigdzie go nie widziałam. Zauważyłam natomiast stojącą na stoliku nocnym obok tacę ze smakowicie wyglądającą jajecznicą. Obok stał kubek z jakimś ciepłym napojem, po przyjemnym, słodkim zapachu jaki roznosił się po pokoju wnioskowałam, że była to czekolada.

Wstałam z łóżka i ruszyłam prosto do łazienki, żeby się jakoś ogarnąć. Wspomnienia z zeszłej nocy zaczęły uderzać we mnie z tak niewyobrażalną siłą, że musiałam na chwilę stanąć i zastanowić się, czy to rzeczywiście wspomnienia, czy to mój umysł płatał mi figle. Zmiana wyglądu, potem zakupy, wspólny spacer, pocałunek… A potem wszystko wydaje się takie niejasne. Wiem, że poszliśmy do domu Colina, chyba…chyba tańczyliśmy, a potem on zrobił pyszną lasagne na kolację. Ale co robię u niego w łóżku? Nie, na pewno nie uprawialiśmy seksu. Pewnie byłam zbyt zmęczona, żeby wrócić do mieszkania Jasona, albo zwyczajnie tego nie chciałam, no i postanowiłam zostać tutaj. Tak, na pewno tak było.