sobota, 30 kwietnia 2016

Rozdział XII - Mała, szalona rodzinka


Mówią, że każdy rodzi się bohaterem. Ale jeśli na to pozwolisz, życie zepchnie cię na stronę przestępców. Problem w tym, że nie zawsze wiesz, że znalazłeś się po drugiej stronie. Może wystarczy, że świat uważa nie za bohaterkę. Może jeśli będą długa nad tym pracowała będę w stanie oszukać samą siebie.

Jessica Jones
 

Słońce właśnie zachodziło, stwarzając na niebie paletę przepięknych barw. Kiedy gorąca gwiazda całkiem zniknęła mi z oczu, niebo zaczęło ciemnieć, a niedługo potem pojawiły się i gwiazdy. Stałam na skraju dachu i czekałam na przybycie Megan i Nightwinga. Miałam na sobie mój kostium, ale tym razem spakowałam nieco więcej noży. Jay także miał na sobie jego kombinezon oraz ten czerwony kask. Choć nie widziałam twarzy, to dobrze wiedziałam, że się już niecierpliwi. Po naszej ostatniej porażce nieco się załamał. Mam nadzieję, że dziś pójdzie nam lepiej.

Usłyszałam ciche kroki, które wyraźnie wskazywały, że ktoś się zbliżał. Odwróciłam się w stronę, z której pochodził dźwięk i moim oczom ukazały się dwie sylwetki, kobieta i mężczyzna. Czym bardziej się zbliżały, tym lepiej mogłam się im przyjrzeć. Mężczyzna miał czarne, krótkie włosy, a jego oczy zasłaniała maska. Nosił obcisły, ciemny kostium z granatowym ptakiem na piersi. Kobieta natomiast była od niego trochę niższa, miała tak samo ciemne włosy sięgające jej za łopatki i niebieskie oczy. Była ubrana w czarne spodnie z dziurami, skórzaną kurtkę, rękawiczki bez palców, a także glany. Do pasa miała przypięte dwa sai. To była ona. To była Megan.

-Nie spieszyliście się – „przywitał się” Jason.

-Chciałam trzymać cię w napięciu – odparła dziewczyna.

-Macie to? –zapytał Red Hood.

-Widzę, że walisz prosto z mostu – odezwał się Nightwing – Następnym razem spróbuj tak: „Cześć, jak się masz? Wiem, że zdobyć tak ważne dane nie jest łatwo, ale czy udało ci się je przypadkiem wykraść”?

-Daruj sobie. Ponawiam pytanie. Macie to?

-Tak, mamy – odparł z grymasem na twarzy Nightwing – I wcale nie było łatwo je zdobyć.

-Być może Joker zaszył się w podziemiach – zaczęła wyjaśnienia Megan – Batman i policja zna już zbyt wiele jego kryjówek i klaun musiał poszukać sobie nowych. Najpewniej siedzi na opuszczonej stacji metra.

-W takim razie na co czekamy? – ponagliłam ich – Nie traćmy czasu i zabierajmy się do roboty.

***

Trzeba przyznać, że podziemia Gotham są jeszcze gorsze od jego powierzchni, choć nie sądziłam, że jest coś gorszego. Śmierdzące ścieki, brudna woda po kolana, szczury, które co chwila gdzieś przebiegały. W dodatku nie mieliśmy dokładnych planów podziemi, ponieważ co chwila przebiegały tu jakieś roboty, modernizacje. Choć ciężko w to uwierzyć, burmistrz Gotham chce „oczyścić” podziemia, odnowić je i odbudować metro. Dzięki temu ludzie mają mieć możliwość szybszego dotarcia do pracy, czy szkoły.   

Doszliśmy do rozwidlenia. Dwie drogi, które prowadziły do dwóch różnych stacji metra. Nie byliśmy pewni, w której z nich zaszył się Joker, a więc musieliśmy się rozdzielić.

-Ja pójdę z Luną, a Nightwing z Megan – zarządził Jason, ale pan nocne skrzydełko oczywiście się z nim nie zgodził.

-Nie ma takiej opcji! Jeśli natraficie na Jokera bez nas, dam sobie rękę uciąć, że zabijecie go bez wahania.

-Zapewne… - mruknęłam pod nosem.

-A nie na tym polegała nasza umowa. Postawiłem ci warunek. Pomogę ci go dorwać, ale Joker wyląduje za kratkami, nie w kostnicy.

-Mogłeś się domyślić, panie władzo, że ten układ nie ma przyszłości. Nie powstrzymasz mnie przed zabiciem tego psychopaty!

-Założymy się?!

-Zamknijcie się oboje! – wrzasnęła na nich Megan – Zachowujecie się jak dwójka rozkapryszonych bachorów. Ogarnijcie się wreszcie, albo zaraz oboje wrócicie do domów z podkulonymi łbami, a my dwie zajmiemy się Jokerem – no, trzeba przyznać, że ona wie jak poskromić tych dwoje.

-W takim razie niech Nightwing wyda rozkazy – Jay dał za wygraną.

-Ja pójdę z Jasonem, a dziewczyny razem.

-Świetnie – podsumowała niebieskooka – W takim razie do zobaczenia.

Obie ruszyłyśmy w tunel po prawej, starając się nie zwracać uwagi na kolejną kłótnię chłopaków, jaką dało się usłyszeć zza naszych pleców. Było cicho, ale do stacji metra miałyśmy jeszcze kawałek, więc być może za niedługo usłyszymy psychopatyczny śmiech klauna. Naprawdę miałam taką nadzieję, bo po naszym ostatnim spotkaniu miałam wielką ochotę sprać Jokera na kwaśne jabłko.

-Dlaczego pomagasz Jasonowi? – zapytała nagle Megan.

-Mamy umowę. On daje mi dach nad głową, ja pomagam mu zabić klauna.

-I tylko tyle? – ciągnęła temat.

-Co, oczekiwałaś jakiejś ckliwej historyjki o chęci zemsty czy czymś takim? W takim razie muszę cię zawieźć. Łączy nas tylko umowa.

-Mów co chcesz, ale dobrze widzę, że kłamiesz – zmierzyłam ja wzrokiem – Wydaje mi się, że wiesz dlaczego Jay tak bardzo chce zabić Jokera, że rozumiesz jego ból i właśnie dlatego mu pomagasz – nic nie odpowiedziałam – Tak właśnie myślałam – cicho westchnęłam.

-Dobra, masz rację. Pomagam mu, bo ten psychopata zasłużył sobie na śmierć. Choć ty i Nightwing i tak nie pozwolicie nam go zabić.

-Wcale nie powiedziałam, że nie pozwolę wam go zabić – spojrzałam na nią pytająco – No co? Nie jestem taka, jak mój brat. Nie boję się pociągnąć za spust.

-Czyli nie da się ot tak zapomnieć o starych nawykach – Megan w momencie się zatrzymała i odwróciła w moją stronę.

Jay powiedział ci, że należałam do Ligii?

-Owszem, choć nie musiał wiele mówić, bo w swoim czasie przypomniałam sobie ciebie – ciemnowłosa zmarszczyła brwi – Przypomniałam sobie twoje treningi z Ra’s i to, że niemal mu dorównywałaś. I przypomniałam sobie naszą rozmowę. Przypomniałam sobie twoje słowa: „To, że jesteś wyjątkowa w środku wcale nie znaczy, że jesteś wyjątkowa na zewnątrz”.

-„Zadbaj o swoją oryginalność mała, inaczej nikt cię nie zapamięta” – dokończyła za mnie. Pamiętała… - Jak widać wzięłaś sobie moją radę do serca – uśmiechnęła się i wskazała na włosy – Pasują do ciebie.

-Dzięki – również się do niej uśmiechnęłam, a następnie razem ruszyłyśmy przed siebie – W sumie to czemu odeszłaś od Ligii? Wiem, że zniknęłaś z dnia na dzień, ale nie wiem czemu.

-Powód jest bardzo prosty. Odnalazłam brata.

-Czyli Nightwing naprawdę jest z tobą spokrewniony? – pokiwała twierdząco głową – Nieźle…

-A ty? Czemu odeszłaś? Z tego co pamiętam, powodziło ci się bardzo dobrze.

-W sumie to bardzo długo zastanawiałam się nad odejściem. Po śmierci Ra’s, wyjeździe Damiana, czułam się bardzo samotnie. Starałam się to znosić, ale jak na złość Talia nie chciała, by ktokolwiek mnie szkolił. Nie wiem, czy bardziej  zazdrościła mi umiejętności, czy tego, że Damian będzie bardziej tęsknił za mną niż za nią. Tak czy siak, w końcu nie wytrzymałam i uciekłam.

Nagle naszą rozmowę przerwał odgłos strzału. Wymieniłyśmy spojrzenia i po cichu pobiegłyśmy w stronę, skąd dochodził dźwięk. Moim oczom ukazała się dosyć obszerna, dobrze oświetlona stacja metra, na której stały dwa połączone ze sobą wagony. Na ziemi leżało martwe ciało mężczyzny, a z dziury w głowie wypływała krew. No i mamy naszą ofiarę postrzału. Pytanie tylko, gdzie strzelec?

-Harley! – rozbrzmiał jego mrożący krew w żyłach głos – Załatw mi nowych pomagierów! Ci ostatni byli do bani! – słyszałam go, ale nigdzie go nie widziałam.

-Oczywiście, Panie J – odparła Harley, której także nie mogłam dostrzec.

Jednak niedługo później głośne kroki stup wskazały na to, że której z tej dwójki idzie w naszą stronę. Wymieniłyśmy z Megan spojrzenia, schowałyśmy się za jakimiś skrzyniami i przyszykowałyśmy się do ewentualnego ataku. Pierwszy, co zdołałam zobaczyć był kobiety cień z dwoma kucykami. Harley… Quinn chyba nas nawet nie zauważyła, bo podskakując gnała wprost przed siebie. Przez sekundę widziałam jej jeszcze bardziej niż poprzednio posiniaczoną twarz. Ten wariat musiał ją znów pobić, a mimo to ciągle z nim jest. Trzeba przyznać, że miłość jednak jest ślepa.

Puściłyśmy Harley wolno. W końcu to nie ona jest naszym celem, a jak zostaniemy sam na sam z Jokerem, to pójdzie jak z płatka. Przez moment zastanawiałam się czemu Batman nigdy nie sprawdził, czy Joker rzeczywiście ma tu kryjówkę. W końcu mógłby go z łatwością dorwać. Jedyne racjonalne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy to, że Bruce ma na głowie jakąś ważniejszą sprawę.

-Co za czasy! – ponownie odezwał się Joker, tylko tym razem sam do siebie – Nigdzie nie można znaleźć dostateczne inteligentnych ludzi, którzy byliby w stanie dołączyć do naszej małej rodzinki!

Słyszałam kolejne koki, czyli klaun się przemieszczał.  Postanowiłam zaryzykować i wychyliłam się zza skrzyni. Moim oczom ukazał się Joker, jak zawsze ubrany w swój fioletowy garnitur. Zwróciłam uwagę na jego buty, które w tym momencie były poplamione krwią. Zielonowłosy stał do nas tyłem i miałam idealną możliwość zabicia go, ale pamiętałam, że to zadanie akurat należy do Jasona. Musiałam jednak coś zrobić, by Joker się nam nie wymknął. Wyjęłam jeden z noży i przyszykowałam się do rzutu. Korciło mnie, żeby ostrze  „przez przypadek” trafiło w jego głowę, ale powstrzymywałam od siebie tą zachciankę. Klaun w pewnym momencie przerwał swój monolog, któremu już dawno przestałam się przysłuchiwać i wyciągnął schowaną w marynarce broń. Czyżby mnie usłyszał? Nie mogłam czekać. Wycelowałam nóż wprost w rękę, która trzymała pistolet i rzuciłam go. Ostrze przebiło dłoń mężczyzny sprawiając, że upuścił broń. W tym czasie Megan przeskoczyła skrzynię, za którą się chowała i ruszyła wprost w jego stronę. Bez wahania pobiegłam za nią. Ciemnowłosa kopnęła Jokera w głowę tak mocno, że nie utrzymał równowagi i upadł na ziemię. By choć trochę się na nim zemścić, przywaliłam mu z pięści prosto w nos, z którego po chwili zaczęła wypływać krew. Pomimo tego, klaun ciągle się śmiał…

-Hej, przekażesz Red Hood’owi dobrą nowinę? – zapytałam z uśmiechem Meg, na co ona tylko pokiwała twierdząco głową i nieco się od nas oddaliła. Nie spuszczałam z Jokera wzroku, by przypadkiem czegoś nie wywinął – Patrz – zwróciłam się do niego – Twoje życie jest w moich rękach. Mogłabym cię teraz zabić – klaun ponownie się zaśmiał.

-A więc co się powstrzymuje? – zapytał z wrednym uśmiechem – Niech zgadnę… Starasz się zacząć od nowa? Chcesz być taka, jak inni, dobrzy bohaterowie? To żenujące! Nie jesteś niczym więcej jak bezmyślną maszyną do zabijania!

-Zamknij się! – złapałam go za marynarkę i uniosłam do góry, a następnie rzuciłam go na ścianę – Mylisz się! Gdybym była tak bezlitosna, za jaką mnie uważasz, już byś nie żył – Joker oparł się rękami o ścianę i ponownie zaśmiał.

-Nie, nie, moja droga… To ty tutaj jesteś w błędzie… Bo w głębi duszy kusi cię, by mnie teraz zabić i masz świadomość, że gdyby nie ta chęć bycia kimś więcej niż zabójcą, już dawno zakończyłabyś mój żywot – miałam już serdecznie dość jego gadaniny. Zbliżyłam się, wyciągnęłam nóż i przystawiłam go do gardła klauna.

-Mam wielką ochotę cię zabić, nawet nie wiesz jak bardzo. Ale na ten przywilej zasługuje ktoś inny.

-Uuuuu, to teraz ludzie ustawiają się w kolejkach, by mnie zabić?! – przystawiłam ostrze jeszcze bliżej – No dalej… Na co czekasz? Zabij mnie, pomyśl ile istnień ocalisz!

-Zamknij się…

-Jeśli mnie zabijesz, zostaniesz bohaterką, którą tak desperacko pragniesz być.

-Powiedziałam zamknij…

Nagle poczułam silne ukłucie w brzuchu. Czułam ból, który później tylko rósł. Miałam wrażenie, że ktoś chce wywiercić dziurę w moim brzuchu. Cofnęłam się o krok i złapałam za obolałe miejsce. Poczułam na ręce ciepłą krew. Spojrzałam się na Jokera. Uśmiechał się jeszcze szerzej niż zwykle, a w ręku trzymał zakrwawiony nóż, mój nóż, który jeszcze niedawno tkwił w jego ręce. Jak mogłam być taka głupia…

-Moja droga… - mówił, wyciągając z marynarki kolejną spluwę – Nie dla ciebie kariera herosa. 

Po tych słowach broń wycelowana we mnie wystrzeliła. Czułam, jak kula wbija się w moje ciało, robi dziurę tuż nad kolejną raną. Wykrwawiałam się, przez co traciłam siły. Upadłam za na ziemię i widziałam, jak Joker ucieka. W tym czasie podbiegła do mnie Megan. Starała się zatamować krwawienie, ale rany były zbyt duże. To była moja wina. Nie powinnam dać ponieść się emocją… To wszystko moja wina.
 
-Trzymaj się – powtarzała Meg – Wyjdziesz z tego zobaczysz.

Słyszałam głośne kroki. Pewnie chłopaki idą z pomocą… Nie miałam jednak siły wytężyć wzroku, by ich poszukać. Obraz zaczął robić się zamazany, a niedługo później czarny. I tak czekałam, aż w końcu zasnę i będę mogła odpocząć…

 

3 komentarze:

  1. Wróciłaś!!!!!! Tęskniłam za tobą. Przez chwilę nawet pomyślałam, że z tym skończyłaś. Na szczęście napisałaś coś. Ach... cudowna akcja <3. Megan i Luna, i ich wspomnienia. To najlepszy moment

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń