Mówią, że każdy rodzi się
bohaterem. Ale jeśli na to pozwolisz, życie zepchnie cię na stronę przestępców.
Problem w tym, że nie zawsze wiesz, że znalazłeś się po drugiej stronie. Może
wystarczy, że świat uważa nie za bohaterkę. Może jeśli będą długa nad tym
pracowała będę w stanie oszukać samą siebie.
Jessica Jones
Słońce właśnie zachodziło,
stwarzając na niebie paletę przepięknych barw. Kiedy gorąca gwiazda całkiem
zniknęła mi z oczu, niebo zaczęło ciemnieć, a niedługo potem pojawiły się i
gwiazdy. Stałam na skraju dachu i czekałam na przybycie Megan i Nightwinga.
Miałam na sobie mój kostium, ale tym razem spakowałam nieco więcej noży. Jay
także miał na sobie jego kombinezon oraz ten czerwony kask. Choć nie widziałam
twarzy, to dobrze wiedziałam, że się już niecierpliwi. Po naszej ostatniej
porażce nieco się załamał. Mam nadzieję, że dziś pójdzie nam lepiej.
Usłyszałam ciche kroki, które
wyraźnie wskazywały, że ktoś się zbliżał. Odwróciłam się w stronę, z której
pochodził dźwięk i moim oczom ukazały się dwie sylwetki, kobieta i mężczyzna. Czym
bardziej się zbliżały, tym lepiej mogłam się im przyjrzeć. Mężczyzna miał
czarne, krótkie włosy, a jego oczy zasłaniała maska. Nosił obcisły, ciemny
kostium z granatowym ptakiem na piersi. Kobieta natomiast była od niego trochę
niższa, miała tak samo ciemne włosy sięgające jej za łopatki i niebieskie oczy.
Była ubrana w czarne spodnie z dziurami, skórzaną kurtkę, rękawiczki bez
palców, a także glany. Do pasa miała przypięte dwa sai. To była ona. To była
Megan.
-Nie spieszyliście się –
„przywitał się” Jason.
-Chciałam trzymać cię w
napięciu – odparła dziewczyna.
-Macie to? –zapytał Red Hood.
-Widzę, że walisz prosto z
mostu – odezwał się Nightwing – Następnym razem spróbuj tak: „Cześć, jak się
masz? Wiem, że zdobyć tak ważne dane nie jest łatwo, ale czy udało ci się je
przypadkiem wykraść”?
-Daruj sobie. Ponawiam
pytanie. Macie to?
-Tak, mamy – odparł z
grymasem na twarzy Nightwing – I wcale nie było łatwo je zdobyć.
-Być może Joker zaszył się w
podziemiach – zaczęła wyjaśnienia Megan – Batman i policja zna już zbyt wiele
jego kryjówek i klaun musiał poszukać sobie nowych. Najpewniej siedzi na
opuszczonej stacji metra.
-W takim razie na co czekamy?
– ponagliłam ich – Nie traćmy czasu i zabierajmy się do roboty.
***
Trzeba przyznać, że podziemia
Gotham są jeszcze gorsze od jego powierzchni, choć nie sądziłam, że jest coś
gorszego. Śmierdzące ścieki, brudna woda po kolana, szczury, które co chwila
gdzieś przebiegały. W dodatku nie mieliśmy dokładnych planów podziemi, ponieważ
co chwila przebiegały tu jakieś roboty, modernizacje. Choć ciężko w to
uwierzyć, burmistrz Gotham chce „oczyścić” podziemia, odnowić je i odbudować
metro. Dzięki temu ludzie mają mieć możliwość szybszego dotarcia do pracy, czy
szkoły.
Doszliśmy do rozwidlenia.
Dwie drogi, które prowadziły do dwóch różnych stacji metra. Nie byliśmy pewni,
w której z nich zaszył się Joker, a więc musieliśmy się rozdzielić.
-Ja pójdę z Luną, a Nightwing
z Megan – zarządził Jason, ale pan nocne skrzydełko oczywiście się z nim nie
zgodził.
-Nie ma takiej opcji! Jeśli
natraficie na Jokera bez nas, dam sobie rękę uciąć, że zabijecie go bez
wahania.
-Zapewne… - mruknęłam pod
nosem.
-A nie na tym polegała nasza
umowa. Postawiłem ci warunek. Pomogę ci go dorwać, ale Joker wyląduje za
kratkami, nie w kostnicy.
-Mogłeś się domyślić, panie
władzo, że ten układ nie ma przyszłości. Nie powstrzymasz mnie przed zabiciem
tego psychopaty!
-Założymy się?!
-Zamknijcie się oboje! –
wrzasnęła na nich Megan – Zachowujecie się jak dwójka rozkapryszonych bachorów.
Ogarnijcie się wreszcie, albo zaraz oboje wrócicie do domów z podkulonymi
łbami, a my dwie zajmiemy się Jokerem – no, trzeba przyznać, że ona wie jak
poskromić tych dwoje.
-W takim razie niech
Nightwing wyda rozkazy – Jay dał za wygraną.
-Ja pójdę z Jasonem, a
dziewczyny razem.
-Świetnie – podsumowała
niebieskooka – W takim razie do zobaczenia.
Obie ruszyłyśmy w tunel po prawej,
starając się nie zwracać uwagi na kolejną kłótnię chłopaków, jaką dało się
usłyszeć zza naszych pleców. Było cicho, ale do stacji metra miałyśmy jeszcze
kawałek, więc być może za niedługo usłyszymy psychopatyczny śmiech klauna.
Naprawdę miałam taką nadzieję, bo po naszym ostatnim spotkaniu miałam wielką
ochotę sprać Jokera na kwaśne jabłko.
-Dlaczego pomagasz Jasonowi?
– zapytała nagle Megan.
-Mamy umowę. On daje mi dach
nad głową, ja pomagam mu zabić klauna.
-I tylko tyle? – ciągnęła
temat.
-Co, oczekiwałaś jakiejś
ckliwej historyjki o chęci zemsty czy czymś takim? W takim razie muszę cię
zawieźć. Łączy nas tylko umowa.
-Mów co chcesz, ale dobrze
widzę, że kłamiesz – zmierzyłam ja wzrokiem – Wydaje mi się, że wiesz dlaczego
Jay tak bardzo chce zabić Jokera, że rozumiesz jego ból i właśnie dlatego mu
pomagasz – nic nie odpowiedziałam – Tak właśnie myślałam – cicho westchnęłam.
-Dobra, masz rację. Pomagam
mu, bo ten psychopata zasłużył sobie na śmierć. Choć ty i Nightwing i tak nie
pozwolicie nam go zabić.
-Wcale nie powiedziałam, że
nie pozwolę wam go zabić – spojrzałam na nią pytająco – No co? Nie jestem taka,
jak mój brat. Nie boję się pociągnąć za spust.
-Czyli nie da się ot tak
zapomnieć o starych nawykach – Megan w momencie się zatrzymała i odwróciła w
moją stronę.
Jay powiedział ci, że
należałam do Ligii?
-Owszem, choć nie musiał
wiele mówić, bo w swoim czasie przypomniałam sobie ciebie – ciemnowłosa
zmarszczyła brwi – Przypomniałam sobie twoje treningi z Ra’s i to, że niemal mu
dorównywałaś. I przypomniałam sobie naszą rozmowę. Przypomniałam sobie twoje
słowa: „To, że jesteś wyjątkowa w środku wcale nie znaczy, że jesteś wyjątkowa
na zewnątrz”.
-„Zadbaj o swoją oryginalność
mała, inaczej nikt cię nie zapamięta” – dokończyła za mnie. Pamiętała… - Jak
widać wzięłaś sobie moją radę do serca – uśmiechnęła się i wskazała na włosy –
Pasują do ciebie.
-Dzięki – również się do niej
uśmiechnęłam, a następnie razem ruszyłyśmy przed siebie – W sumie to czemu
odeszłaś od Ligii? Wiem, że zniknęłaś z dnia na dzień, ale nie wiem czemu.
-Powód jest bardzo prosty.
Odnalazłam brata.
-Czyli Nightwing naprawdę
jest z tobą spokrewniony? – pokiwała twierdząco głową – Nieźle…
-A ty? Czemu odeszłaś? Z tego
co pamiętam, powodziło ci się bardzo dobrze.
-W sumie to bardzo długo
zastanawiałam się nad odejściem. Po śmierci Ra’s, wyjeździe Damiana, czułam się
bardzo samotnie. Starałam się to znosić, ale jak na złość Talia nie chciała, by
ktokolwiek mnie szkolił. Nie wiem, czy bardziej
zazdrościła mi umiejętności, czy tego, że Damian będzie bardziej tęsknił
za mną niż za nią. Tak czy siak, w końcu nie wytrzymałam i uciekłam.
Nagle naszą rozmowę przerwał
odgłos strzału. Wymieniłyśmy spojrzenia i po cichu pobiegłyśmy w stronę, skąd
dochodził dźwięk. Moim oczom ukazała się dosyć obszerna, dobrze oświetlona
stacja metra, na której stały dwa połączone ze sobą wagony. Na ziemi leżało
martwe ciało mężczyzny, a z dziury w głowie wypływała krew. No i mamy naszą
ofiarę postrzału. Pytanie tylko, gdzie strzelec?
-Harley! – rozbrzmiał jego
mrożący krew w żyłach głos – Załatw mi nowych pomagierów! Ci ostatni byli do
bani! – słyszałam go, ale nigdzie go nie widziałam.
-Oczywiście, Panie J –
odparła Harley, której także nie mogłam dostrzec.
Jednak niedługo później
głośne kroki stup wskazały na to, że której z tej dwójki idzie w naszą stronę.
Wymieniłyśmy z Megan spojrzenia, schowałyśmy się za jakimiś skrzyniami i
przyszykowałyśmy się do ewentualnego ataku. Pierwszy, co zdołałam zobaczyć był
kobiety cień z dwoma kucykami. Harley… Quinn chyba nas nawet nie zauważyła, bo
podskakując gnała wprost przed siebie. Przez sekundę widziałam jej jeszcze
bardziej niż poprzednio posiniaczoną twarz. Ten wariat musiał ją znów pobić, a
mimo to ciągle z nim jest. Trzeba przyznać, że miłość jednak jest ślepa.
Puściłyśmy Harley wolno. W
końcu to nie ona jest naszym celem, a jak zostaniemy sam na sam z Jokerem, to
pójdzie jak z płatka. Przez moment zastanawiałam się czemu Batman nigdy nie
sprawdził, czy Joker rzeczywiście ma tu kryjówkę. W końcu mógłby go z łatwością
dorwać. Jedyne racjonalne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy to, że
Bruce ma na głowie jakąś ważniejszą sprawę.
-Co za czasy! – ponownie
odezwał się Joker, tylko tym razem sam do siebie – Nigdzie nie można znaleźć
dostateczne inteligentnych ludzi, którzy byliby w stanie dołączyć do naszej
małej rodzinki!
Słyszałam kolejne koki, czyli
klaun się przemieszczał. Postanowiłam
zaryzykować i wychyliłam się zza skrzyni. Moim oczom ukazał się Joker, jak
zawsze ubrany w swój fioletowy garnitur. Zwróciłam uwagę na jego buty, które w
tym momencie były poplamione krwią. Zielonowłosy stał do nas tyłem i miałam
idealną możliwość zabicia go, ale pamiętałam, że to zadanie akurat należy do
Jasona. Musiałam jednak coś zrobić, by Joker się nam nie wymknął. Wyjęłam jeden
z noży i przyszykowałam się do rzutu. Korciło mnie, żeby ostrze „przez przypadek” trafiło w jego głowę, ale
powstrzymywałam od siebie tą zachciankę. Klaun w pewnym momencie przerwał swój
monolog, któremu już dawno przestałam się przysłuchiwać i wyciągnął schowaną w
marynarce broń. Czyżby mnie usłyszał? Nie mogłam czekać. Wycelowałam nóż wprost
w rękę, która trzymała pistolet i rzuciłam go. Ostrze przebiło dłoń mężczyzny
sprawiając, że upuścił broń. W tym czasie Megan przeskoczyła skrzynię, za którą
się chowała i ruszyła wprost w jego stronę. Bez wahania pobiegłam za nią.
Ciemnowłosa kopnęła Jokera w głowę tak mocno, że nie utrzymał równowagi i upadł
na ziemię. By choć trochę się na nim zemścić, przywaliłam mu z pięści prosto w
nos, z którego po chwili zaczęła wypływać krew. Pomimo tego, klaun ciągle się
śmiał…
-Hej, przekażesz Red Hood’owi
dobrą nowinę? – zapytałam z uśmiechem Meg, na co ona tylko pokiwała twierdząco
głową i nieco się od nas oddaliła. Nie spuszczałam z Jokera wzroku, by przypadkiem
czegoś nie wywinął – Patrz – zwróciłam się do niego – Twoje życie jest w moich
rękach. Mogłabym cię teraz zabić – klaun ponownie się zaśmiał.
-A więc co się powstrzymuje?
– zapytał z wrednym uśmiechem – Niech zgadnę… Starasz się zacząć od nowa?
Chcesz być taka, jak inni, dobrzy bohaterowie? To żenujące! Nie jesteś niczym
więcej jak bezmyślną maszyną do zabijania!
-Zamknij się! – złapałam go
za marynarkę i uniosłam do góry, a następnie rzuciłam go na ścianę – Mylisz
się! Gdybym była tak bezlitosna, za jaką mnie uważasz, już byś nie żył – Joker
oparł się rękami o ścianę i ponownie zaśmiał.
-Nie, nie, moja droga… To ty
tutaj jesteś w błędzie… Bo w głębi duszy kusi cię, by mnie teraz zabić i masz
świadomość, że gdyby nie ta chęć bycia kimś więcej niż zabójcą, już dawno
zakończyłabyś mój żywot – miałam już serdecznie dość jego gadaniny. Zbliżyłam
się, wyciągnęłam nóż i przystawiłam go do gardła klauna.
-Mam wielką ochotę cię zabić,
nawet nie wiesz jak bardzo. Ale na ten przywilej zasługuje ktoś inny.
-Uuuuu, to teraz ludzie
ustawiają się w kolejkach, by mnie zabić?! – przystawiłam ostrze jeszcze bliżej
– No dalej… Na co czekasz? Zabij mnie, pomyśl ile istnień ocalisz!
-Zamknij się…
-Jeśli mnie zabijesz,
zostaniesz bohaterką, którą tak desperacko pragniesz być.
-Powiedziałam zamknij…
Nagle poczułam silne ukłucie
w brzuchu. Czułam ból, który później tylko rósł. Miałam wrażenie, że ktoś chce
wywiercić dziurę w moim brzuchu. Cofnęłam się o krok i złapałam za obolałe
miejsce. Poczułam na ręce ciepłą krew. Spojrzałam się na Jokera. Uśmiechał się
jeszcze szerzej niż zwykle, a w ręku trzymał zakrwawiony nóż, mój nóż, który
jeszcze niedawno tkwił w jego ręce. Jak mogłam być taka głupia…
-Moja droga… - mówił,
wyciągając z marynarki kolejną spluwę – Nie dla ciebie kariera herosa.
Po tych słowach broń
wycelowana we mnie wystrzeliła. Czułam, jak kula wbija się w moje ciało, robi
dziurę tuż nad kolejną raną. Wykrwawiałam się, przez co traciłam siły. Upadłam
za na ziemię i widziałam, jak Joker ucieka. W tym czasie podbiegła do mnie
Megan. Starała się zatamować krwawienie, ale rany były zbyt duże. To była moja
wina. Nie powinnam dać ponieść się emocją… To wszystko moja wina.
-Trzymaj się – powtarzała Meg
– Wyjdziesz z tego zobaczysz.
Słyszałam głośne kroki.
Pewnie chłopaki idą z pomocą… Nie miałam jednak siły wytężyć wzroku, by ich
poszukać. Obraz zaczął robić się zamazany, a niedługo później czarny. I tak
czekałam, aż w końcu zasnę i będę mogła odpocząć…
Wróciłaś!!!!!! Tęskniłam za tobą. Przez chwilę nawet pomyślałam, że z tym skończyłaś. Na szczęście napisałaś coś. Ach... cudowna akcja <3. Megan i Luna, i ich wspomnienia. To najlepszy moment
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Kiedy next?
OdpowiedzUsuńJutro ;-)
UsuńPozdrawiam :)
***Niki***