Była noc. Ściany pokoju
pokrywała krew. Na drewnianej podłodze leżały łuski od kul. Ciało kobiety,
matki, było przedzielone w pół, a jej wnętrzności zajmowały część kuchni.
Drugie ciało, ojca, nie miało głowy. Została odstrzelona i spadła po schodach
na parter.
Przy drzwiach wejściowych stała mała dziewczynka, bo mająca zaledwie metr
dwadzieścia. Zbyt duże ubrania wisiały na niej, a dawno nie obcinane włosy
opadały na twarz, zasłaniając jej większą część. Miała kamienny wyraz twarzy.
Naprzeciw niej stanął mężczyzna w podeszłym wieku. Ciemnozielona zbroja była
pokryta czerwonym płynem, krwią rodziców dziewczynki, tak samo jak jego miecz.
Wpatrywał się swoimi brązowymi oczami w dziewczynkę. Zadziwiał go jej spokój i
opanowanie. Podszedł bliżej i złapał ją za rękę, a następnie razem przeszli
przez drzwi. Na zewnątrz czekał na nich osobisty helikopter, którym polecili do
domu mężczyzny. W drodze, dziewczynka w końcu się odezwała.
-Czy ty jesteś moim nowym
opiekunem?
Mężczyzna chwycił ją za dłoń
i odgarnął kosmyk włosów zasłaniający twarz.
-Jestem twoim mistrzem. Będę
cię uczyć, dzięki mnie staniesz się silna. Wiem, że posiadasz wielki talent.
-Chcesz go zobaczyć?
Pokiwał twierdząco głową.
Dziewczynka wyrwała rękę z uścisku i położyła ją na jego policzku, a chwilę
później zamknęła oczy. W momencie, mężczyzna poczuł wielki ból i zawroty głowy.
Wszystko stało się czarne Znów cierpiał, ale tym razem miał wrażenie, że coś go
pali. Chciał krzyczeć, ale nie mógł otworzyć ust. Chciał uciec jak najdalej
mógł, ale w jednej chwili ból ustał. Znów był w helikopterze, a dziewczynka
patrzyła na niego z zaciekawieniem.
-Taki los cię czeka –
powiedziała z powagą – Nie unikniesz tego i nikt nie zdoła cię uratować.
Przeznaczenia nie da się oszukać.
-Oszukiwałem je już pięćset
lat, mogę oszukać jeszcze trochę. Na pewno wystarczająco, by nauczyć cię tego,
co sam umiem.
-W takim razie, jestem jedną
z was?
Mężczyzna uśmiechnął się.
-Owszem. Witaj w Lidze
Zabójców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz